To już połowa Day Campu – jak to możliwe? Według grupy misyjnej, w trzecim dniu wszystko zaczęło działać jak powinno,. Mamy pewność siebie, nasze relacje z nauczycielami, pomocnikami i dziećmi są coraz lepsze – gdzie nie spojrzeć, wszyscy się dobrze bawią!
Wczorajszego wieczora spędzaliśmy czas z rodzinami u których nocujemy. Część z nas pojechała do Cieszyna, miasta oddalonego o pół godziny od Jastrzębia. Zabawnie było słuchać dziś rano wszystkich historii.
Nick i Nathan piekli kiełbaski na grillu; Nick zdołał zjeść trzy i pół wielkiej kiełbasy! Pozostali odwiedzili różne restauracje w Cieszynie – niektórzy jedli pizzę, inni kurczaka a nasza grupa jadła pierogi! Przepyszne!
Część z nas przeszła na czeską stronę Cieszyna; kolejne państwo na naszych listach „Miejsca w których byłem”. Trochę popadało, ale w porównaniu z upałem jaki panuje od kilku dni, poczuliśmy się wspaniale!
Młodsi z nas bawili się w geo-caching na podstawie wiedzy przekazanej w ciągu ostatnich kilku dni przez Jima i dokonali kilku odkryć w Cieszynie!
Matt i Gwen zostali w domu z gospodarzami i nauczyli ich robić salsę. Matt udał się do sklepu po papryki i kolendrę. To była niezła przygoda!
Jest już połowa trzeciego dnia Day Campu. Od rana trwają gry językowe w grupach. Uczymy się coraz więcej o dzieciach i kulturze. Jim i Mary mówili dzisiaj o jedzeniu i przeprowadzili ankietę wśród dzieci. Ile z nich jadło w McDonald’s? Dwie osoby na dziesięć. Ile ma ogrody za domem? Dziesięć na dziesięć!
Grupa misyjna zżywa się z uczniami i pomocnikami. Theresa stwierdziła że poziom zaufania wzrasta bardzo szybko każdego dnia. Dziś podczas spotkania amerykańskiej grupy rozmawialiśmy o tym, jak ważne są relacje: między każdym z nas, oraz ta najważniejsza – z Jezusem Chrystusem. Modlimy się o to żeby każda z tych relacji wzmacniała się w ciągu następnych dni.
